37 Co myśleli o momentach w marketingu?

Anonim

Moja pierwsza myśl podczas czytania tej książki:

“ Uh, och, zrobiłem to. I to. I to. Och - i nadal to robię że. Ups! "

Trudno nie brać osobiście lekcji wyniesionych z " 37 Co myśleli o momentach w marketingu?,” przez marketera Olalah Njenga.

$config[code] not found

Njenga przysłała mi tę książkę, oferując 37 anegdot z wpadek marketingowych, których doświadczyła - i zawiera zastrzeżenie z góry, że nazwiska, miejsca i profesje zostały zmienione, a książka nie ma na celu zaszkodzić niczyjej reputacji. Uff!

Czy miałeś "To, co myśleli chwilę" dzisiaj?

Zastanawiasz się, czy zrobiłeś coś, co jest godne bycia wyróżnionym w książce? Oto kilka błędów popełnionych przez ludzi i kilka myśli Njenga:

  • Noszenie ubrań na siłownię na imprezę biznesową - to nie jest definicja biznesu na co dzień
  • Przekreślając wszystkie informacje na wizytówce i zastępując je nowymi informacjami (właściciel firmy miał kilka miesięcy na otrzymanie nowych kart, a dzięki opcjom szybkiego drukowania było to bardzo nieprofesjonalne)
  • Próbując "odebrać czyjś mózg" za darmo, kilka razy - nadszedł czas, aby skonfigurować płatną konsultację
  • Zastraszanie ludzi w poczekalni w celu uzyskania referencji potrzebnych do uzyskania informacji na temat strony internetowej
  • Przechodząc od nowego połączenia z Twittera do natrętnego sprzedawcy - pamiętaj, że serwisy społecznościowe polegają przede wszystkim na tworzeniu relacji, możliwości sprzedaży później

Jakaś skóra w grze

Jeden z rozdziałów nosi tytuł "Skórka w grze" i jest to anegdota o tym, jak coś poszło nie tak, ponieważ ludzie nie byli w pełni zaangażowani i nie mieli żywotnego interesu w wyniku wydarzenia.

W duchu uczciwej gry, poprosiłem Njengę, aby wrzuciła trochę "skóry do gry" i zaoferowała czytelnikom Small Business Trends swój własny "What Was She Thinking Moment". W końcu nawet najlepsi z nas mają te chwile, dobrze?

Njenga roześmiał się i szybko wykonał polecenie.

Scena # 37 ½

"Głęboko osobisty" Olalah "Co myślałeś chwilę":

Więc nazywasz się właścicielem biznesowym?

Podobnie jak większość właścicieli firm na wczesnym etapie działalności, miałem gotówkę. Właśnie zakończyłem projekt dla klienta i byłem szczęśliwy, że moja płatność będzie gotowa natychmiast. Przybyłem do biura klienta i podała mi zapieczętowaną białą kopertę z moim nazwiskiem. Z przyjemnością wepchnęłam go do torebki i pojechałam do domu po bilet na depozyt na moje konto bankowe.

Ukończyłem bilet depozytowy i otworzyłem zapieczętowaną kopertę. Czek został zapłacony mojej firmie, a nie mnie osobiście. W rzeczywistości nie jest sprawiedliwe stwierdzenie, że jestem płatny na rzecz mojej firmy, ponieważ w rzeczywistości miałem tylko zarejestrowaną DBA (prowadzącą działalność jako). To nie była prawdziwa sprawa. Byłem jedynym właścicielem.

Zadzwoniłem do klienta i wyjaśniłem, że czek został złożony do mojego DBA i że potrzebowałem czeku, który byłby mi płatny osobiście. Powiedziała, że ​​powinna przyjść do biura w ciągu trzech dni, aby odebrać czek zastępczy.

Minęły trzy dni i zgodnie z poleceniem pojawiłem się w biurze klienta. Spotkała mnie na parkingu i uśmiechnęła się po przyjeździe. Kiedy wysiadłem z samochodu, podeszła do mnie szybko, znów się uśmiechnęła i wręczyła mi zapieczętowaną białą kopertę. Kiedy wyciągnąłem ją z jej ręki, powiedziała: "Olalah, jeśli zamierzasz być w biznesie, to być biznesem."

Co ja sobie myślałem?

Moje posiniaczone ego usłyszy te słowa odbijające się echem w mojej głowie przez wiele dni po tym, jak w końcu spłaciłem rachunek klienta. Mimo że prowadziłem moją jednoosobową firmę przez prawie dwa lata, prawdą było, że prowadzenie działalności pod moim nazwiskiem i numer ubezpieczenia społecznego zamiast prowadzenia działalności gospodarczej jako zarejestrowanej firmy w moim stanie miało znaczenie. Wprowadzono różnicę w sposobie zapłaty czeków. To miało wpływ na to, jak traktowali mnie klienci. Nie zdawałem sobie sprawy, że to też robi różnicę w tym, jak patrzyłem na siebie. Trzeźwe słowa "Olalah, jeśli zamierzasz być w biznesie, to być biznesem" Katapultował mnie na stronę Sekretarza Stanu, gdzie nauczyłem się tego, czego potrzebowałem, aby zostać uznanym za prawdziwy podmiot gospodarczy.

Przyjmowanie pieniędzy nie czyni cię interes. Prawda jest taka, że ​​tak naprawdę nie jesteś biznesem, jeśli inni profesjonaliści biznesu cię nie zobaczą i traktują cię jak biznes. Nie ma znaczenia, czy prowadzisz działalność gospodarczą w liczbie 1 czy 10 - jeśli zamierzasz być w biznesie, to być biznesem.

Było to w istocie najpotężniejsze "Co myślałem", jakie kiedykolwiek miałem.

O czym naprawdę jest ta książka

Jako ktoś, kto od lat zajmuje się public relations, wiem, że wiele rzeczy może zyskać reputację, a tylko jedna wpadka może zrujnować reputację. Czy to jest sprawiedliwe? Nie. Czy to prawda? Niestety tak.

Po przeczytaniu tej książki zdałem sobie sprawę, że niemożliwe jest posiadanie biznesu i nie popełnianie błędów. Kluczowe rozwiązanie to: spójrz na wszystko z punktu widzenia klienta i bądź świadomy swoich działań przez cały czas. I oczywiście, jeśli zdajesz sobie sprawę, że popełniłeś błąd, przepraszasz i naprawiasz tak szybko, jak to możliwe.

3 komentarzy ▼