Czy godziny Twoich pracowników są czasem lub czasem jakości?

Anonim

Pamiętacie debatę na temat ilości czasu a czasu jakości? To był popularny temat kilka lat temu, ale wtedy chodziło o rodzicielstwo.

Myślę, że powinniśmy rozważyć zastosowanie tej samej koncepcji do miejsca pracy w biznesie. Czy jako pracodawca chcesz, aby ludzie pracowali dłużej? Czy to jest wydajność? Nie sądzę.

W rzeczywistości myślę, że powinniśmy mówić więcej o "jakości czasu" w miejscu pracy. Powinniśmy też upewnić się, że nie zastąpimy ilości wolnego czasu.

$config[code] not found

Prawdziwa historia: w połowie lat osiemdziesiątych można było wybrać się do głównej siedziby Apple Computer Cup do około 7:30 lub 8 w nocy i znaleźć ludzi wciąż pracujących. Na początku lat dziewięćdziesiątych można było pójść około 5:30 i znaleźć sale w większości puste.

Co się stało? Czy firma dorastała? A może ludzie dorastali; ambitni samotni ludzie zostali połączonymi ludźmi i ludźmi z dziećmi. Może odkryli coś lepszego niż pracę.

Myślę, że musimy odróżnić szczególny przypadek czasu kryzysu. Opublikowalem to niedawno w Planning Stories:

60-godzinny tydzień pracy, a co dopiero 80-godzinny tydzień pracy, nie działa. Ludzie potrzebują żyć, aby móc produkować w perspektywie długoterminowej. Musisz jednak rozpoznać "czasy kryzysu", które muszą być wyjątkiem. Ogólnie rzecz biorąc, z mojego doświadczenia wynika, że ​​ludzie są bardziej wydajni, gdy mieszkają poza biurem, przybywają rano i pracują, dopóki nie wykonają normalnego dnia, a potem wracają do domu. Tak jest przynajmniej do czasu, kiedy trzeba zrobić więcej w krótkim czasie. Kiedy zbliża się termin dostawy produktu, kiedy opakowanie musi zostać przerobione, kiedy pojawia się duża prezentacja, duży projekt doradczy dostarczający … to są czasy kryzysu. Lubię pracować w firmie, która oczekuje, że ludzie będą mieli życie, ale lubię też ekscytację z powodu kryzysu.

Wydaje mi się to dzisiaj, ponieważ we wczorajszym wydaniu New York Times Unhappy? Samo krytyczny? Być może jesteś po prostu perfekcjonistą, autor Benedict Carey mówi o wadach perfekcjonizmu, który rzuca trochę światła na to, "jak ciężko pracujemy, kwestionujemy". Zaczyna recytować standardowe motta napędzanego społeczeństwa:

Uwierz w siebie. Nie bierz nie na odpowiedź. Nigdy nie rezygnuj. Nie akceptuj drugiego najlepszego. Przede wszystkim bądź sobą.

Ale z tym, co mam nadzieję, jest sprzeczną radością (choć jeśli tak, to jest ukryte), idzie w ciemną stronę:

Jednak kilka ostatnich badań stanowi ostrzeżenie przed zbyt poważnym traktowaniem frazesów osiągnięć. Nowe badania koncentrują się na znanym typie, perfekcjonistach, którzy wpadają w panikę lub dmuchają, gdy sprawy się nie kończą. Odkrycia nie tylko potwierdzają, że tacy puryści są często zagrożeni zaburzeniem psychicznym - jak Freud, Alfred Adler i niezliczeni zdenerwowani rodzice od dawna przewidują - ale także sugerują, że perfekcjonizm jest wartościowym obiektywem, dzięki któremu można zrozumieć wiele pozornie niezwiązanych z sobą trudności psychicznych, od depresji do kompulsywnego zachowania wobec uzależnienia.

Co prowadzi do opisania badań przeprowadzonych przez Alice Provost w UC Davis z udziałem pracowników uniwersyteckich:

Pani Provost powiedziała, że ​​w swoim programie na U.C. Davis często wykazywał objawy zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych - kolejne ryzyko dla perfekcjonistów. Nie mogli znieść nieporządnego biurka. Okazało się, że prawie niemożliwe jest pozostawienie zadania na pół, aby zrobić to następnego dnia. Niektórzy godzinami w śmiesznie długi sposób powtarzali zadania, goniąc za ideałem, który tylko mogli zobaczyć.

Jako eksperyment, pani Provost kazała członkom grupy zwolnić celowo, wbrew ich wszelkim instynktom. "Było to głównie w kontekście pracy" - powiedziała - "i wydają się one drobnymi rzeczami, ponieważ to, co niektórzy uważali za porażkę, było tym, co większość ludzi uznałaby za beznadziejną."

Opuść pracę na czas. Nie przyjeżdżaj wcześniej. Zrób wszystkie dozwolone przerwy. Zostaw biurko bałaganu. Pozwól sobie na określoną liczbę prób zakończenia pracy; następnie włącz to, co masz.

"A następnie zapytaj: Czy zostałeś ukarany? Czy uniwersytet nadal funkcjonował? Czy jesteś szczęśliwsza? ", Powiedziała pani Provost. "Byli zaskoczeni, że tak, wszystko nadal funkcjonuje, a rzeczy, o które się martwili, nie były aż tak ważne."

Carey nie wspomina strony pracodawcy o tej historii, ale potem nie robiła czystych badań, a ona nie jest akademicką, ściśle rzecz biorąc, jest "doradcą pomocy dla pracowników". Dlatego pracuje dla pracodawcy w tym przypadku University of California w Davis i praca nad produktywnością pracowników. Przekonywanie ludzi, że nie muszą obsesję.

Przez lata spędzone w biznesie rozwinąłem pogląd - nie mogę tego udowodnić, nie mam żadnego wartego analizy danych z Harvard-Business-Review z danymi, ale mimo to - że w dłuższej perspektywie biznes jest lepszy dzięki kulturze korporacyjnej, która wierzy w pracownicy mają życie. Byłem zaangażowany w obie strony tego problemu, od wyścigu szczurów w Dolinie Krzemowej, w którym wszyscy są zmuszani do dodatkowej pracy, do zbyt starej firmy, w której nikt nie lubi swojej pracy i wszyscy nie mogą się doczekać, aby wyjść.

Myślę, że to, co naprawdę działa, może być związane z ideą, która stała się popularna kilka lat temu, związaną z rodzicielstwem, ale może bardziej pasującą do biznesu niż rodzicielstwa. Taka jest idea "czasu na jakość" zamiast "czasu na ilość".

Przypadkowo, Jeff Cornwall, w Entrepreneurial Edge, opublikował wczoraj tą powiązaną opinię:

Mam pewne obawy, że wielu z nich zbyt mocno przywiązuje wagę do pasji i znaczenia - do skrajnie niezdrowej skrajności. Jeśli nie jest to zaznaczone, szukanie sensu życia z twojego biznesu może prowadzić do tego rodzaju pracoholizmu, którego wielu z nich miało nadzieję uniknąć dzięki karierze przedsiębiorcy.

Następujący cytat z Naval Ravikant w VentureHacks mówi o czasie ilościowym a czasie jakości:

"Chodźmy poważnie. Nikt nie pracuje osiemdziesiąt godzin tygodniowo. Nie osiemdziesiąt prawdziwych, produktywnych godzin. Przyjrzyjcie się uważnie pracoholikom (a ja byłem jednym i pracowałem z innymi), a dużo czasu spędzam na biegu jałowym, ładowaniu, jeździe na rowerze, przełączaniu biegów itd. W dawnych czasach była to chłodna woda. W Dolinie Krzemowej jest to gra, e-mail, komunikator, obiady i nieczynne spotkania. Rzućmy farsę, ok? "Naval Ravikant na Startupboy.

Kiedyś usłyszałem (nie podsłuchiwałem celowo, ale to już inna historia), pracownik średniego kalibru z mojej firmy, rozmawiający z dwoma przyjaciółmi, którzy pracowali w przegrzanej firmie z Doliny Krzemowej, epinions.com, która przez przypadek była prowadzona przez to tego samego ravikanta marynarki wojennej.

"Wszyscy wychodzisz prawie dokładnie o piątej," powiedział jeden z dwóch ludzi epinions.com, jako przyjazny oskarżenie.

"Wiesz co?" Padła odpowiedź: "Robimy, ale założę się, że zrobimy więcej od dziewiątej do piątej niż od 10 do 8:30."

Image credit: Pexels

6 komentarzy ▼