Czy ten człowiek trzyma klucze do przyszłości Nigerii?

Anonim

Pojazdy osobiste mogą naprawdę wyczerpać zasoby środowiska. Niektóre duże firmy pracowały nad alternatywami.

Wiele z tych pojazdów elektrycznych jest jednak kosztownych lub w inny sposób nieosiągalnych dla zwykłych konsumentów.

Ale teraz wydaje się, że student w Nigerii przechytrzył wszystkie wielkie firmy samochodowe. Segun Oyeyiola samodzielnie przekształcił swój Volkswagen Beetle w samochód solarny - pojazd, który nie potrzebuje żadnych paliw kopalnych do działania.

$config[code] not found

Zrobił to, dodając gigantyczny panel słoneczny do górnej części pojazdu i turbinę wiatrową pod maską. Korzystając z obu tych źródeł zasilania, samochód jest w stanie podróżować nawet bez światła słonecznego.

Poniższy film pokazuje, w jaki sposób samochód solarny ma działać:

Oyeyiola wykorzystał części złomu przekazane przez jego przyjaciół i rodzinę, a także 6000 dolarów z własnych pieniędzy na wszystko, co potrzebne do zbudowania pojazdu. Projekt pochłonął również wiele wolnego czasu Oyeyiola podczas jego napiętego harmonogramu studiów.

Ale jego cel jest szlachetny. Powiedział Fast Company:

"Chciałem zmniejszyć emisje dwutlenku węgla do naszej atmosfery, które prowadzą do zmian klimatycznych lub globalnego ocieplenia, które stały się nową rzeczywistością, przynosząc szkodliwe skutki: zakłócają cykle sezonowe, podobnie jak ekosystemy; a rolnictwo, zapotrzebowanie na wodę i podaż oraz produkcja żywności mają negatywny wpływ. "

To jeszcze nie jest doskonały system. Obecnie ładowanie akumulatora trwa około czterech do pięciu godzin, co najwyraźniej nie jest idealne dla większości kierowców. Ale Oyeyiola nadal pracuje nad ulepszeniem systemu. Po ukończeniu studiów w szkole może poświęcić więcej czasu na budowanie i ulepszanie swojego projektu.

Dzięki kreatywnej wizji, takiej jak jego, wraz z dążeniem do jej urzeczywistnienia, Oyeyiola może po prostu przenieść się w przyszłość przemysłu motoryzacyjnego Nigerii swoim samochodem słonecznym.

Zdjęcie: Segun Oyeyiola / Facebook

Komentarz ▼