Dlaczego Twoja firma potrzebuje polityki internetowej - prawdziwa historia

Anonim

Młoda kobieta przychodzi na spotkanie z HR Manager firmy, ponieważ otrzymała wiadomość od "Secret Admirer" w firmowym systemie e-mail. Większość wiadomości była nieszkodliwa, ale zakończyła się stwierdzeniem: "Obserwowałem cię".

$config[code] not found

Osobą, która otrzymała wiadomość, była walizka z koszem. Miało to miejsce ponad osiem lat temu, w czasach, gdy ludzie nie byli przyzwyczajeni do codziennego odbierania dziwnych wiadomości od ludzi, których nie znają (tj. Spamu).

Jednak silna reakcja kobiety była zaskakująca - to znaczy, dopóki nie usłyszałeś całej historii.

Wygląda na to, że siostra młodej kobiety została napadnięta przez "wielbiciela" i zamordowana. Otrzymanie wiadomości od tajemniczego wielbiciela, który twierdził, że ją obserwuje, zostało uznane za poważne zagrożenie. Czy możesz winić ją za silną reakcję?

Wiadomość zawierała kilka szczegółów sugerujących, że została wysłana przez kogoś z firmy (mimo że wyświetlał zewnętrzny adres e-mail). Wprowadzono szefa IT. Jego personel przeprowadził znakomitą kryminalistyczną pracę komputerową.

Prześledzili wiadomość e-mail z powrotem do innego pracownika. Okazuje się, że wiadomość pochodzi od współpracownika używającego komputera firmy w czasie pracy. Współpracownik był inną kobietą w tej samej drużynie, co odbiorca wiadomości - kimś, kto siedział kilka kabin dalej.

Po dochodzeniu dyrektorzy firmy byli przekonani, że e-mail był praktycznym żartem. Nadawca był znudzony i bardzo źle ocenił, jak postanowiła się zabawić. Nie wiedziała o historii z siostrą drugiej kobiety, ponieważ miała miejsce w innym stanie.

Jak więc doszło do tej sytuacji? Odbiorca wiadomości potrzebował kilku tygodni wolnego od pracy, szukając porady. Praktyczny żartowniś, który w inny sposób był gwiazdą, musiał przeprosić na piśmie i otrzymać pisemne ostrzeżenie. Krótko po tym praktyczny joker opuścił firmę, bez wątpienia zdając sobie sprawę, że właśnie popełniła ruch ograniczający karierę.

To jest prawdziwa historia. Właściwie byłem w to zaangażowany.

Kiedy byłem dyrektorem korporacyjnym, pracowałem jako wiceprezes ds. Zasobów ludzkich. Miałem przed sobą zadanie wyjaśnienia tej sytuacji i zajęcia się następstwami.

To, co zaczęło się od praktycznego dowcipu, okazało się poważnym incydentem - i dużym odwróceniem zasobów firmy. Zanim wszystko zostało powiedziane i zrobione, mieliśmy pół tuzina pracowników, którzy pracowali nad zbadaniem bałaganu i rozwiązali go, a także wnieśli spoza radcy prawnego. I oczywiście nastąpiła utrata produktywności zarówno odbiorcy wiadomości, jak i praktycznego jokera.

Cały ten scenariusz przywiódł mi potrzebę pisemnej polityki dotyczącej korzystania z zasobów elektronicznych firmy, w tym poczty elektronicznej i Internetu.

W tym czasie korzystanie z poczty e-mail i Internetu nie było tak rozpowszechnione, jak obecnie. W rzeczywistości jednym z problemów, z jakimi miałem do czynienia w dyscyplinowaniu praktycznego jokera, było to, że nasza polityka firmy ledwo wspomniała o e-mailu i Internecie. Nie wspominając o tej ważnej kwestii: pomocne byłoby poinformowanie pracowników o odpowiednim używaniu poczty i Internetu. Moglibyśmy "ocalić" tę gwiazdę.

Po tej sytuacji natychmiast ponownie napisaliśmy naszą politykę.

Podejrzewam, że wielu z was w swoich firmach ma podobne pozycje. Masz podstawowe zasady lub nieistniejące zasady dotyczące korzystania z Internetu i poczty e-mail.

Ale zaufaj mi. Prawdziwe życie jest dziwniejsze niż fikcja. Takie sytuacje są tuż za rogiem.

8 komentarzy ▼