Nowy Orlean potrzebuje przywódcy

Anonim

Gdzie jest Jack Welch, kiedy go potrzebujesz?

Nie jestem osobą, która rantuje i zachwyca się na blogu, ale nie można nie wspomnieć o braku przywództwa w Nowym Orleanie aż do dziś, ponieważ było to boleśnie i straszliwie oczywiste.

Podobnie jak wielu Amerykanów, byłem przykuty do nowych koncertów na każdej skradzionej okazji, obserwując los ofiar huraganu Katrina wzdłuż południowego wybrzeża Stanów Zjednoczonych nad Zatoką Meksykańską.

$config[code] not found

Doniesienia prasowe pokazują wyraźne oznaki pozbawionej przywódców policji i zdemoralizowanych pracowników służb ratowniczych i medycznych, którzy robią wszystko, co mogą, w strasznych warunkach.

Ofiary tej strasznej tragedii, która w większości nie miała żadnej komunikacji i nie widziały żadnych przywódców widocznych gdziekolwiek na ziemi w czasie tego kryzysu, zareagowały przewidywalnie. Płakali i błagali o pomoc. Są szaleni, spanikowani, niedowierzający, zdesperowani. Biorą sprawy w swoje własne ręce. A to tylko ci, którzy są nie plądrujący.

Każdy, kto ma jakiekolwiek doświadczenie biznesowe, natychmiast rozpoznaje problem z działaniami pomocowymi.

Problem polega na całkowitym braku przywództwa w terenie - brak komunikacji, brak kierunku i brak widocznego przywództwa.

W tym przypadku nie mam nic przeciwko burmistrzowi, a nawet gubernatorowi. Żaden urzędnik na tym poziomie nie może być przygotowany na tak wielkie wydarzenie, a wielkie amerykańskie miasto stanie się nie do zamieszkania przez dosłownie z dnia na dzień. Nie mają personelu, zasobów ani doświadczenia, aby poradzić sobie z taką klęską żywiołową.

FEMA (Federal Emergency Management Agency) to jednak zupełnie inna sprawa. Ich zadaniem jest być przygotowanym i zarządzać pomocą humanitarną w takich klęskach żywiołowych. Chociaż uważam, że ważne jest, aby każdy wstrzymał się z oceną, dopóki nie przejdziemy przez obecny kryzys i wszystkie fakty wyjdą na jaw, a to, co widzimy, rozwija się z godziny na godzinę, nie może pomóc, ale rodzi pytania.

Ktoś taki jak Jack Welch, były dyrektor generalny General Electric lub Rudy Giuliani, lub inny silny przywódca byłby mile widziany w takiej sytuacji. Ktoś do natychmiastowego przejęcia i w widoczny sposób. Tego właśnie brakowało.

Sam prezydent Bush oświadczył dziś rano, że działania humanitarne są nie do przyjęcia.

Odkąd popełnił tę krytykę, sprawy zdają się obracać dramatycznie i szybko.

W ciągu ostatnich kilku godzin (obecnie jest to 14:00 czasu wschodniego w USA w piątek) odnotowano duży napływ widocznych pracowników ratowniczych i zapasów, przynajmniej sądząc z doniesień prasowych o kablach. (I dzięki Bogu za kanały telewizyjne i ich oddani dziennikarze - bez nich nie mielibyśmy pojęcia o prawdziwej sytuacji w Nowym Orleanie.)

Po tym, jak sytuacja się załamie, miejmy nadzieję, że prezydent Bush poważnie porozmawia z dyrektorem FEMA o "poszukiwaniu innych możliwości kariery".

Co ważniejsze, miejmy nadzieję i módlmy się, aby ofiary mogły być ewakuowane z Nowego Orleanu bezpiecznie tak szybko, jak to możliwe.

Komentarz ▼